Andrea Arnold zrobiła kilka filmów, m.in. Fish Tank oraz Red Road. Przyznam, że słyszałam o nich, nawet czytałam, ale nie oglądałam tych obrazów. Dopiero obecna retrospektywa filmów reżyserki w warszawskim Kino.Labie zachęciła mnie do obejrzenia jej najnowszego obrazu (i nadrobienia w bliskiej przyszłości zaległości). Wichrowe wzgórza stanowią kolejną ekranizację słynnej powieści Emily Brontë. Historia ta była inspiracją dla wielu twórców, nie tylko reżyserów. O nieszczęśliwej miłości Cathy i Heathcliffa śpiewała tytułem przykładu Kate Bush.

Fabuła

… jest dość afabularna. Impresjonistyczne plamy wydarzeń niepowiązane ze sobą w ścisły sposób opierający się na przyczynie i skutku, stanowią treść poszczególnych scen. Uderzająca jest przede wszystkim nastrojowość i poetyckość zdjęć. Całość filmu utrzymana jest w deszczowo – błotnej tonacji. Niczym refren, przejścia do kolejnych „etapów” (bo trudno mówić o wydarzeniach) następują za pomocą kontrastowo zmontowanych ujęć. Ze strug ciemnego deszczu przenosimy się w poranek zwiastowany wschodem słońca (oczy mogą czuć w takich momentach dyskomfort). Krytycy zwracają uwagę na okrucieństwo wobec zwierząt ukazane w filmie. Zadziwia mnie, że pominięty jest przy tego typu uwagach inny aspekt okrucieństwa – przemoc wobec ludzi. Czy bowiem wszystkie relacje między bohaterami nie są oparte na okrucieństwie, wzajemnym zadawaniu bólu niezależnie od tego, czy oparte są na miłości, czy nienawiści. Czy wybór Edgara Lintona przez Cathy nie był stokroć bardziej okrutny wobec Heathcliffa niż codzienne bicie go przez Hindleya?

Należy zwrócić uwagę na przepiękne zdjęcia. Bohaterowie są momentami dosłownie zagubieni we mgle unoszącej się nad wrzosowiskiem. Ci bohaterowie niedojrzali, bardzo naturalni, zamknięci w swoim własnym świecie, w którym prawie nie ma słów, to zupełnie nowe odczytanie klasycznej historii, która właśnie dzięki owej niezwykłości nabrała rumieńców (może cokolwiek brunatnych). Więcej światła oraz czystości widzimy w drugiej, krótszej części filmu, gdy bohaterowie są już dorośli. Pozorna zmiana sytuacji pokazuje, że tak naprawdę nic się nie zmienia…

Kobieta w fabule

Cathy jest przez znaczną część filmu dobrze odżywionych dzieckiem. Jednak jej życie nie jest zupełnie beztroskie. Mimo czasami szorstkich relacji, ojciec pozostawia córce sporo wolności, która ulega drastycznemu ograniczeniu po jego śmierci. Mimo niepokornej duszy, rwącej się do wolności, pełnej żywotności, zostaje ona w końcu usidlona przez konwenanse. I celowo piszę w tym miejscu, że to nie Edgar usidlił Cathy, a pewne konwencje, bo ten wątły mężczyzna przede wszystkim imponował młodziej dziewczynie obietnicą normalności i stabilizacji. I ostatecznie taką właśnie drogę ona wybiera. „Kobiecy los” niczym fatum wisi nad główną bohaterką i choć przez chwilę wydaje się, że może ona odnaleźć szczęście, nie jest w stanie podjąć trudnej decyzji, co kończy się przede wszystkim dla niej samej tragicznie. Wszyscy dobrze znamy tę historię.

Czy Cathy miała wybór, czy ten wybór jedynie z naszej perspektywy: wygodnych kinowych hoteli i w zupełnie innych warunkach społecznych, wydaje się bardzo prosty? Jak potoczyłaby się jej historia, gdyby zamieszkała z byłym służącym przybłędą? Nie mogłaby raczej liczyć na ciepłe przywitanie w lokalnej, zamkniętej społeczności. Czy strach przed ostracyzmem społecznym nie usprawiedliwia jej w pełni? W pewnym sensie tak. Czy miała czekać na powrót Heathcliffa? Co miałaby przez ten czas robić, z czego się utrzymywać? Czy jako umorusana prostytutka wystają w łachmanach przed swoim niszczejącym domostwem nadal byłaby tak atrakcyjna dla swojego ukochanego? Czy jego uczucie nadal pozostało by tak żarliwe? Nie wiemy i nigdy się tego niestety nie dowiemy.

Na koniec

Andrea Arnold dokonała pewnych ryzykownych zabiegów. W roli, w której w 1992 r. obsadzono Ralpha Finnesa ona umieściła Solomona Glave’a. Jednak tak naprawdę pozostała bardziej wierna oryginałowi Brontë niż poprzednie ekranizacje. Przede wszystkim przepoiła swój obraz gotycką atmosferą, nie uciekała od pochodzenia Heathcliffa. Polecam ten film nie tylko ze względu na piękne zdjęcia, ale również na niebanalną symbolikę (np. kości małych zwierząt, unoszące się we fioletowych wrzosach ptasie pióra), pozostawioną do samodzielnej interpretacji dla czytelnika.